31 marca 2016

Duuuuży haul kosmetyczny: Rossman, DOZ, aliexpress i inne :)

Cześć Kochani!

Bardzo dawno nie wrzucałam żadnego haulu - rzadko się zdarza ostatnio, żebym kupowała dużo kosmetyków naraz - raczej skupiam się na uzupełnianiu zapasów :) W ostatnich tygodniach zostałam szczęśliwą posiadaczką całkiem sporej ilości kosmetyków i postanowiłam Wam je pokazać :)


Najpierw Rossman. Trafiliśmy na dużo fajnych promocji - za żadną z tej rzeczy nie zapłaciliśmy pełnej ceny! 

Szampony Alterra zużywamy w zastraszającym tempie. Wybraliśmy aż cztery, bo w parach schodziła dodatkowa złotówka na sztuce. W efekcie jeden szampon kosztował 5 zł :) Maski Alterra dawno nie kupowałam, a też trafiła się w promocji :) Z tyłu schował się peeling - limitowana edycja Isany. Poprzednio mieli fajny peeling z wiórkami kokosowymi, który pachniał jak pinacolada, teraz jest wersja z solą z morza martwego i pudrem bambusowym - też bardzo fajnie się go używa! Na koniec oliwka babydream - zawsze staram się mieć zapas - do włosów i do ciała :)


Teraz zakupy z doz.pl - zawsze biorę tam Jantar do zamówienia :) Olejki - z drzewa herbacianego na wypryski i inne antybakteryjne działania, goździkowy np do ucha, ale goździki i rozmaryn kupiłam głównie dlatego, że w ostatnim numerze Womens Health był przepis na płyn do płukania jamy ustnej z ich użyciem - dam znać czy to w ogóle daje radę ^^ Krem Palmers do biustu kupiłam, bo przy odchudzaniu oczywiście biust leci najpierw - kremu używam, żeby zminimalizować straty na skórze ^^


Le petit marseillais - duży zapas produktów do mycia i mój ulubiony balsam - mleczko do ciała. Swoją drogą wiecie, że mała i duża wersja ma inny skład? Bardzo jestem ciekawa czy jest jakaś różnica w działaniu :) 


I nowości  Le Petit Marseillais - świetne kosmetyki do mycia, które od razu pielęgnują! Już wkrótce przeczytacie o nich bardziej szczegółowo :)


Nowości Avene do ochrony przeciwsłonecznej - koloryzująca 50 na twarz i 30 w olejku. One chyba jeszcze chwile poczekają na testy ;) 


Dwie rzeczy z Chin, kupione na aliexpress - wcierka Andrea polecana przez Aniamaluje i czarna maseczka peel off, polecona chyba przez Karolinę - Stylizację. Jestem bardzo ciekawa ich działania :)



I na koniec nowości Clarena - krem ze śluzem ślimaka i krem z jadem żmiji z Poison Line oraz całkowicie nowy krem O2xylogic z linii O2xy infusion :) Czekają już tylko na to, aż wykończę aktualnie używane kremy :)

Uff! To już wszystko! Czego jesteście najbardziej ciekawi? Piszcie!


Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

28 marca 2016

Ochrona przeciwsłoneczna Avene - nowości i relacja ze spotkania :)

Jak się czujecie po świętach? Przejedzeni? Zrelaksowani? Ja Wam tylko powiem, że jak dla mnie święta Wielkanocne mogłyby trwać kilka dni dłużej, jak Bożonarodzeniowe :) Łapcie czerwoną herbatkę - pomaga na trawienie - i może jakieś ciachutko - na pewno Wam coś zostało - i czytajcie dalej :)

Niedawno miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z marką Avene, dotyczącym nowości do ochrony przeciwsłonecznej. Nie bez przyczyny wybrano datę 22 marca - to Międzynarodowy Dzień Wody. Jak wiemy kosmetyki Avene opierają się na wodzie termalnej i bez tego składnika marka by nie istniała :)


Pierwsze, niesamowite wrażenie zrobiło na mnie wnętrze. Klub przy restauracji Endorfina przyozdobiono w kolorach marki - białym i pomarańczowym. Było przepięknie! Zresztą zobaczcie sami:











Na spotkaniu przywitał nas pan Philippe Coudiere - dyrektor Pierre Fabre w Polsce. Następnie pani Hala Halabi opowiedziała nam o marce i o produktach, a dr Joanna Czuwara - dermatolog, opowiedziała nam o wpływie promieni słonecznych na DNA komórkowe i o tym, dlaczego przed słońcem należy się chronić. 



Dowiedzieliśmy się czym produkty Avene wyróżniają się na tle innych SPFów. Filtry Avene zawierają opatentowany kompleks fotoochronny Sunsitive Protection, który ma chronić przed UVA, UVB i szkodliwym działaniem wolnych składników. Swoją drogą nauczyłam się w końcu jak odróżniać te dwa promieniowania - UVA ma się kojarzyć z Ageing, czyli ze starzeniem skóry. a UVB z Burn, czyli z poparzeniami :) Ten kompleks zawiera 4 filtry - jeden organiczny i trzy chemiczne, a także pre-tokoferyl i wodę termalną Avene, która ma działanie kojące. Filtry te mają wysoką fotostabilność, więc mamy pewność, że po jakimś czasie na słońcu nie zaczną nam szkodzić. 

Firma Avene w swoich działaniach dba też o środowisko - kremy są pozbawione filtrów rozpuszczalnych w wodzie, mają do minimum ograniczoną ilość filtrów chemicznych i nie zawierają nieulegających biodegradacji silikonów. Avene zaangażowało się też w projekt odbudowy rafy koralowej w Indonezji! 



Ze spotkania wyniosłam dużo wiedzy i nowe znajomości :) Bardzo się cieszę, że mogłam w nim uczestniczyć! 




Wśród kosmetyków ochronnych Avene każdy znajdzie coś dla siebie. Są kosmetyki z SPF 50 i 30, te do twarzy podzielone są na takie do cery suchej, normalnej i tłustej. Kosmetyki są matujące, albo koloryzujące. No pełna gama! Jeśli chodzi o ciało, to mamy do wyboru mleczka i olejki, a także mleczko po opalaniu i samoopalacz. Ciekawą nowością jest Refleks Słoneczny SPF 50+ w śmiesznym, kompaktowym opakowaniu - dedykowany przede wszystkim dzieciom :)

Wiosna już powoli przychodzi i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła Wam przedstawić dokładniej kilka produktów :)

Znacie kosmetyki avene od tej przeciwsłonecznej strony? Bo chyba nie muszę pytać o to czy stosujecie filtry? Piszcie! :)


Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

25 marca 2016

Jak być glam? || #Nika czyta


Znacie Fleur De Force? To brytyjska vlogerka - jedna z moich ulubionych :) Kiedy dowiedziałam się, że wydaje książkę, wiedziałam, że będę musiała ją mieć! Niestety perspektywa płacenia na amazonie za przesyłkę równowartości książki dosyć mocno mnie odrzucała. Ostatnio jednak byłam już bliska jej zamówienia - ponieważ Fleur ma wydać kolejną książkę. Jakież było moje zdziwienie, gdy tego samego dnia złapałam polskie wydanie w Empiku, na miejscu, za rozsądne pieniądze. Jesteście ciekawi, co można znaleźć w "Glam Guide"?


Fleur w swojej książce porusza kilka ciekawych tematów - za równo te makijażowo-urodowe, jak i modę, kwestię zdrowia i bycia fit, związki i blogowanie. Jeżeli szukacie książki z poradami typowo makijażowymi, lepiej kupcie tę Red Lipstick Monster. Porady w tej kwestii są tu praktycznie te same, a u Ewy jednak szerzej omówione. Jeśli jednak interesują Was też kwestie lifestylowe, książka Fleur będzie idealna. 


"Jak być glam" jest przepięknie wydana i opatrzona świetnymi ilustracjami, a także zdjęciami Fleur, jej męża i zwierzaków. Super się ją czyta, ale można ją też po prostu przeglądać i cieszyć się jej estetyką :)


Każdy rozdział podsumowany jest dziesięcioma krótkimi wskazówkami - można z nich wyciągnąć wiele ciekawych tipów! 

Dla mnie to jedna z fajniejszych poradnikowych książek. Raczej dla młodszych dziewczyn, ale jeżeli lubicie Fleur na pewno wyciągniecie z niej coś dla siebie. Polecam ją chociaż przejrzeć przy najbliższej wizycie w księgarni :)

Znacie Fleur? Przeglądaliście "Glam Guide" czy też "Jak być glam"? Piszcie!


Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

22 marca 2016

Aktualizacja włosów - marzec 2016


Aktualizacji włosów nie było na moim blogu od dawien dawna. Dlaczego by do tego nie wrócić? 

Dziś chcę Wam pokazać zdjęcie moich włosów świeżo po minimalnym podcięciu końcówek. Bardzo minimalnym, trochę moja wina, bo powiedziałam fryzjerce, że ma obciąć jak najmniej, ale myślę, że cm więcej by im jednak nie zaszkodził.

Poza suchymi końcówkami wiele im myślę nie dolega - nawet nie wypadają jakoś specjalnie bardziej na wiosnę ;) 

W tej chwili mają około 56 cm. Mam zamiar wprowadzić wcierkę Andrea i zobaczymy czy będą efekty w przyroście. Na kondycję moich włosów i zmniejszenie wypadania na pewno wpływ miało też to, że ostatnio jem dużo rozsądniej. Jednak żadne produkty nie pomogą, jeśli odżywiamy się śmieciowo ;)


Tutaj jeszcze zbliżenie.

Co do pielęgnacji, to używam w sumie od jakiegoś czasu cały czas tego samego - szampony alterra w różnych wariacjach, odżywki - goodbye damage garniera, alterra z granatem lub olejkowa isana. Na końcówki daję jedwab Chi, a po całości olejek palmolive :)

Widzimy się za miesiąc z kolejną aktualizacją - ciekawi efektów po Andrei? :)



Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

20 marca 2016

Konferencja Clarena - krótka relacja i prezentacja świetnych nowości! :)


W zeszłym tygodniu miałam przyjemność uczestniczyć w konferencji marki Clarena. Wydarzenie miało charakter informacyjno-warsztatowy i chcę Wam dzisiaj w skrócie opowiedzieć o tym co się działo, a przede wszystkim o tym jakich nowości możecie się wkrótce spodziewać wśród produktów marki Clarena :)


Podczas spotkania przedstawiono nam szczegółowo kosmetyki z dwóch linii - Poison Line i całkiem nowej - O2XY infusion line. O samych nowościach bardziej szczegółowo opowiem pod koniec posta ;)


Bardzo fajnym i urozmaicającym elementem konferencji, było przygotowanie na żywo kremu z jadem żmii (nie bójcie się, syntetycznym ;) ). Panie laborantki przeprowadzały nas krok po kroku przez proces tworzenia profesjonalnego kremu. Dla mnie to było super, bo do tej pory uczestniczyłam tylko w produkcji kremów domowych, na zasadzie mieszania różnych dziwnych rzeczy w garnku, a tutaj mieliśmy do czynienia z profesjonalną aparaturą laboratoryjną.


Gdy tam coś się mieszało i podgrzewało, my słuchaliśmy dalej o produktach marki Clarena :)


Na niektórych etapach ochotniczki mogły wspomóc laborantki i dodawać składniki :)




Na koniec każdy dostał słoiczek świeżutko ukręconego kremu - naprawdę świetna sprawa, tego kremu na pewno będzie mi się używało przyjemniej niż tych zdjętych z półki :P


Spotkanie było super, bardzo fajnie było spotkać się, pogadać i posłuchać o ciekawych rzeczach ;) 

A teraz przejdę do nowości - bardzo, bardzo ciekawych!

Zacznę od nowości z linii poison, która w ogóle w całości jest mega ciekawa - z niej pochodzi wspomniany wcześniej krem z jadem żmii, ale znajdziemy tam też kosmetyki ze śliną jaskółki i pajęczą siecią. 

Nowość, którą miałyśmy okazję poznać, to krem ze śluzem szczęśliwego ślimaka - snail muncin cream. Możecie pomyśleć, że ten "szczęśliwy" ślimak to taki chwyt marketingowy, żeby udobruchać greenpeace, ale okazuje się, że jeżeli takiemu ślimaczkowi warunki nie będą odpowiadać, to jego śluz straci swoje dobroczynne właściwości. No właśnie, a jakie one są? Śluz ślimaka ma przyspieszać gojenie i regenerację naskórka, ponoć krem ten jest szczególnie polecany osobom po zabiegach kwasami. Ma też pomagać w walce z trądzikiem, wybielać blizny po nim, a przede wszystkim - porządnie nawilżać. 

Krem ten otrzymałyśmy do testów - nie mogę się doczekać, bo mizianie się nim na konferencji było baaardzo przyjemne ;)

Krem ma 50 ml i kosztuje 89 zł, a dostaniecie go TUTAJ





Kolejne produkty pochodzą z zupełnie nowej linii - O2XY infusion, która dostępna będzie od 1 kwietnia. Te produkty nasycone są aktywnym tlenem oraz innymi składnikami nawilżającymi, odżywiającymi i takimi, które mają nas odmładzać ;) Przedstawiono nam dwa produkty, pozwólcie jednak, że w ich opisie wspomogę się informacją producenta, żeby na pewno nic nie pominąć :)

"O2xylogic Cream, dotleniający krem z aktywnym tlenem o lekkiej konsystencji musu, na którego powierzchni można zaobserwować delikatne bąbelki wywołane obecnością O2. Dzięki składnikom aktywnym, kosmetyk usprawnia oddychanie komórkowe i spowalnia procesy starzenia. SepitonicTM poprawia natlenienie komórek skóry, dzięki czemu naskórek ulega wygładzeniu, istniejące zmarszczki są wyraźnie spłycone,
a tworzenie się nowych jest zahamowane. Z kolei RiboxylTM  stymuluje  metabolizm ATP i tlenu oraz detoksykuje i uelastycznia skórę. Lekka konsystencja kremu sprawia, że szybko się wchłania i pozostawia na skórze aksamitne wykończenie – jest promienna i wypoczęta."

"3-PHASE O2XYLOGIC SERUM
  • Serum trójfazowe będące połączeniem składników o działaniu dotleniającym, nawilżającym i antyoksydacyjnym.
  • I FAZA, w której zawarty jest SepitonicTM, stymuluje oddychanie komórkowe i zwiększa natychmiastową dostępność tlenu, tym samym poprawiając natlenienie skóry.
  • II FAZA, zawierająca Pentavitin®, intensywnie i długotrwale nawilża, redukuje suchość
    i podrażnienia.
  • III FAZA jest bogata w witaminę E, działającą przeciwrodnikowo i odmładzająco.
Dzięki połączeniu potrójnego działania aktywnego serum, skóra staje się miękka i gładka oraz nabiera młodzieńczego blasku."
Oba produkty mają kosztować po 120 zł. 
Jestem mega ciekawa ich działania, mam nadzieję, że wkrótce będę mogła Wam co nieco powiedzieć o kremie ;) Uwaga! Jeśli dostaniecie je w swoje łapki, a po użyciu skóra zacznie Was szczypać - nie przerażajcie się. Podobno tak właśnie ma działać tlen, zwłaszcza na moocno wysuszonej, niedotlenionej skórze. 
Warto też wspomnieć, że wszystkie kosmetyki Clareny nie zawierają parabenów, silikonów i pochodnych ropy naftowej :)


W kontraście do pięknych zdjęć zrobionych przez fotografa na konferencji, wrzucam Wam jeszcze "real foto" powyższych produktów zrobione telefonem. Na następne spotkania zabieram aparat...

Mam nadzieję, że podobała Wam się relacja z konferencji, a nowości marki Clarena Was zainteresowały :)

Znacie te produkty? A jeśli nie, planujecie sięgnąć? Piszcie!

Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

17 marca 2016

Ulubieńcy niekosmetyczni - Styczeń&Luty

Znów na chwilę zniknęłam - pisałam na facebooku, że ciśnienie mnie zabija, a jak tylko pogoda się poprawiła, dopadło mnie przeziębienie... Także leżę, smarkam i ledwo myślę. Postanowiłam się jednak zebrać i napisać Wam o niekosmetycznych ulubieńcach, tak jak obiecywałam. Dziś będzie o książkach, filmach, serialach i piosenkach, które umilały mi ostatnie miesiące :)


Zacznę od książek. Wróciłam ostatnio do serii "Merde" Stephena Clarke'a. Opowiada ona o Brytyjczyku, który w związku z pracą przenosi się do Paryża i uczy się żyć na francuskich zasadach. Historia jest przekomiczna, błyskotliwa, przyjemnie lekka. Jeżeli lubicie brytyjski humor i rozumiecie żarty o francuzach, ta seria na pewno Wam się spodoba. 

Druga książka o której chcę wspomnieć, to "Jak być glam" Fleur deForce. Pełna recenzja wkrótce, ale już teraz mogę Wam powiedzieć, że warto zwrócić na nią uwagę - od niedawna polska wersja jest dostępna w księgarniach! 

Przechodząc do seriali, muszę wspomnieć o tym, że w styczniu Netflix rozszerzył swoją działalność na Europę. Czy warto wykupić abonament? Cóż, są plusy i minusy, zależy czego potrzebujecie. My w tej chwili nie mamy kablówki i wszystkie nasze potrzeby typu telewizja zaspokaja netflix, player plus i youtube. Zdążyłam obejrzeć już kilka seriali dostępnych na tej platformie ale jeden chciałam Wam szczególnie polecić:


Jane the virgin - Mamy tytułową Jane - dziewicę, która dobrze się uczy, pracuje, ma kochającego narzeczonego. Wszystko jest super, aż przez przypadek, zostaje zapłodniona. Z kim? Dlaczego? Później już wszystko jest jedną wielką telenowelą. I nie używam tu tej nazwy przypadkiem. Serial jest stylizowany na telenowelę, bohaterka jest wielką fanką tego typu seriali i wszystko jest utrzymane w konwencji, ale raczej na zasadzie pastiżu z gatunku. Jeśli chodzi o fabułę, powiedziałabym, że serialowi bliżej do Plotkary. Obejrzałam pierwszy sezon, w Stanach leci już drugi. Jeżeli szukacie czegoś lekkiego i wciągającego, to naprawdę polecam :)

Filmy? 

Miałam plan w związku z Oskarami - chciałam przed galą obejrzeć wszystkie filmy, które były nominowane w kategoriach najlepszy film, najlepszy aktor/aktorka pierwszo - i drugoplanowy. W sumie wypisałam 16 filmów do obejrzenia, a udało nam się zobaczyć... Całe cztery. Resztę nadrabiamy - powoli - teraz. Jednak jeśli miałabym wybrać najlepszy z nich, wybrałabym Big Short


Film opowiada o kryzysie finansowym z 2008, a raczej o tym, skąd się on wziął. I o ludziach, którzy przewidzieli to lata wcześniej, ale nikt nie chciał ich słuchać. Świetna obsada, historia - mimo tego, że każdy z nas zna jej zakończenie - niesamowicie wciągająca. Nic dziwnego, że Big Short dostał Oskara w kategorii scenariusz adaptowany. Bardzo ciekawie rozegrano też kwestię tłumaczenia ekonomicznych terminów. Jak? To już musicie sprawdzić sami ;)

I na koniec piosenki:






Toooo tyle na dzisiaj! Co sądzicie o moich wyborach? Znacie? Lubicie? Sprawdzicie? 
Czekam na komentarze :)



Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

4 marca 2016

Ulubieńcy kosmetyczni - styczeń & luty 2016


Wiecie co to jest prawo Murphiego? No na pewno wiecie. Tak więc jak wczoraj postanowiłam, że zdjęcia na bloga porobię dzisiaj. A dzisiaj co? Zero światła. Dlatego zrobiłam tylko jedno. Spróbowałam je jakoś powyciągać, żebyście coś widzieli, dlatego wybaczcie niedociągnięcia :)

Ale wróćmy do tematu dzisiejszego posta, czyli kosmetycznych ulubieńców początku roku :)

Oliwka Babydream - hit włosomaniaczek. Ja ostatnio używam jej nie na włosy, a na ciało. Świetnie pomaga walczyć z zimowym przesuszeniem. Wkrótce opiszę jak dokładnie :)

Odżywka Isana Oil Care - kosztuje jakieś śmieszne pieniądze - 4-5 zł, a skład ma świetny. I działanie na włosy też! Jeśli jeszcze nie znacie, spróbujcie :) 

Pianka do golenia Balea o zapachu różowego grejpfruta - uwielbiam ich pianki. Pięknie pachną, działają tak jak powinny. Tym bardziej mi smutno, że zapas mi się kończy.

Paletka Zoeva Rose Golden - ostatnio praktycznie nie ma makijażu, w którym bym jej nie użyła. Świetne kolory - sami zobaczcie w podlinkowanym poście ze swatchami :)

Korektor Wibo Deluxe Brightener - pięknie rozświetla okolice oczu. Nie jest  drogi, a produktu w pędzelku bardzo wygodnie się używa.

Szczoteczka curaprox ultra soft - odkąd pamiętam mam problem z krwawiącymi dziąsłami. Odkąd używam tej szczoteczki problem praktycznie zniknął. I mam wrażenie, że domywa dużo lepiej niż zwykła. 

To tyle z tej kategorii, a już wkrótce ulubieńcy niekosmetyczni ;) 

Znacie te produkty? Co słychać w Waszych ulubieńcach? :)



Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

2 marca 2016

Brać czy nie brać? Nigdy więcej trudnych decyzji na zakupach! || Aplikacja Dressizer


Powiedzcie mi, jak często jesteście sami na zakupach i nie umiecie podjąć decyzji? Albo widzicie fajną promocję w necie, ale nie jesteście pewni czy warto? Dzisiaj opowiem Wam o aplikacji, która przychodzi z pomocą w takich sytuacjach :)

Dressizer, bo o tej aplikacji mowa, wygląda trochę jak snapchat - w pierwszym widoku mamy po prostu aparat. Co robimy dalej? Robimy fotę rzeczy, nad którą się zastanawiamy i wysyłamy do swoich znajomych w aplikacji lub do losowych użytkowników. Ich rolą jest odpowiedzenie na proste pytanie - take it or leave it? Po chwili otrzymujemy odpowiedzi i już wiemy, co inni o tym sądzą ^^ Wrzucane przez nas pytania zapisują się w archiwum, więc zawsze możemy do tego wrócić. 

Oczywiście aplikacja działa też w drugą stronę - my możemy doradzać naszym znajomym, jak również losowym użytkownikom - musimy zostać wylosowani, ale podobno autorzy pracują nad tym, aby można było pomagać w trybie live - kiedy tylko będziemy w aplikacji będziemy widzieli aktualne pytania. 

I to w sumie tyle! Aplikacja jest bardzo prosta, chociaż na początku może wydawać się dziwna. Zachęcam do pobrania aplikacji - iOS, Android - i dodania mnie do znajomych. Każdemu kto mnie doda wyślę jakieś próbne zdjęcie, żeby mógł zobaczyć jak to działa. Oczywiście Wy też możecie wysłać próbne fotki do mnie :) 

Ale nie wspomniałam o jeszcze jednej, bardzo fajnej rzeczy dotyczącej Dressizera. Aplikacja nie powstała gdzieś daleko w Dolinie Krzemowej, tylko u nas, w Polsce. A stworzył ją zespół. w którym działa dziewczyna "taka jak my" - aplikacja powstała w odpowiedzi na nasze potrzeby. I myślę, że udała się całkiem nieźle ;)

To jak? Sprawdzicie? ;) 

Grafika z moim ulubionym tekstem pożyczona z profilu Dressizer na facebooku :)



P.S. Nie, nie współpracuję z Dressizerem - po prostu mi się podoba i postanowiłam się z Wami podzielić taką fajną rzeczą ;)




Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...